Mimo, że jestem bardzo skrupulatny i pedantyczny, co oczywiście przeszkadza mi czasami w życiu i nie pozwala mi z dystansem na nie spojrzeć, zdarzyło mi się, że pracę tę napisałem i przeczytałem dwa razy. Naprawdę nie wiem jak się to mogło stać, bo bardzo skrupulatnie dbałem o to żeby wiedzieć kiedy i co już za mną, co jeszcze mam przygotować. Pierwszy raz pracę na grupie przeczytałem jeszcze w 2015 r., 21 stycznia, a drugi raz 15 czerwca 2016 r. Nic nie dzieje się przez przypadek, więc pewnie i to miało jakiś sens.
W sumie widzę teraz dlaczego tak się musiało stać. Czytając jedną i drugą pracę widzę ogromną różnicę, przede wszystkim w podejściu do problemu oraz w jego analizie. Niewątpliwie druga praca jest zdecydowanie dojrzalsza i pisana też w okresie kiedy jedna z najpoważniejszych konsekwencji picia już się ziściła - myślę tutaj o opuszczeniu rodziny. W czerwcu już nie mieszkałem z rodziną i czekałem grzecznie i potulnie na pozew rozwodowy. Zupełnie inna perspektywa, zupełnie inna sytuacja.
W sumie widzę teraz dlaczego tak się musiało stać. Czytając jedną i drugą pracę widzę ogromną różnicę, przede wszystkim w podejściu do problemu oraz w jego analizie. Niewątpliwie druga praca jest zdecydowanie dojrzalsza i pisana też w okresie kiedy jedna z najpoważniejszych konsekwencji picia już się ziściła - myślę tutaj o opuszczeniu rodziny. W czerwcu już nie mieszkałem z rodziną i czekałem grzecznie i potulnie na pozew rozwodowy. Zupełnie inna perspektywa, zupełnie inna sytuacja.
Zastanów się jak wyglądały Twoje kontakty z innymi ludźmi. Kim są ludzie, z którymi się spotykasz, czy to są ci, którzy także piją?
Pomyśl, czy alkohol był obecny w większości Twoich kontaktów z innymi? Czy picie nie szkodziło Twojej reputacji?
Podaj teraz przykłady negatywnego wpływu alkoholu na Twoje kontakty z innymi ludźmi.
Czy alkohol był obecny w większości Twoich kontaktów z ludźmi?
Pomyśl, czy alkohol był obecny w większości Twoich kontaktów z innymi? Czy picie nie szkodziło Twojej reputacji?
Podaj teraz przykłady negatywnego wpływu alkoholu na Twoje kontakty z innymi ludźmi.
Czy alkohol był obecny w większości Twoich kontaktów z ludźmi?
Niewątpliwie alkohol wywarł znaczący wpływ na kontakty z innymi osobami w moim życiu. Zastanawiając się nad tym tematem zauważyłem, że alkohol był obecny w relacjach z innymi i jego obecność i wpływy rozwijały się od towarzysza, inicjatora spotkań towarzyskich, poprzez głównego ich bohatera czy honorowego gościa, a skończywszy, w ostatnim okresie uzależnienia, na jedynym moim towarzyszu, czy wręcz przyjacielu.
Długoletnie picie alkoholu w ostatecznym rozrachunku wyalienowały mnie z realnego świata i tak naprawdę zamknęły mnie na innych w moim wyimaginowanym, iluzyjnym świecie. Świecie pełnym możliwości, sposobności, planów i ich realizacji - ale świecie zupełnie oderwanym od rzeczywistości.
Alkohol był obecny w większości moich kontaktów. Był inicjatorem spotkań, był ich celem tak naprawdę. Do niektórych członków rodziny, czy na niektóre spotkania z przyjaciółmi jechałem z chęcią bo wiedziałem, że będę mógł się napić. Z czasem krąg osób z którymi chciałem się spotykać, czy utrzymywać kontakty zawężał się do tych, którzy ze mną pili. A skończyło się to na samotności.
W ostatnim stadium choroby nie potrzebowałem towarzystwa do picia alkoholu. Raz, ponieważ wolałem pić sam i drugi powód to taki, że chyba byłem w tym zakresie na tyle samowystarczalny, że po prostu koledzy nie byli mi potrzebni, żeby kupić alkohol.
Picie w samotności dawało mi też złudne poczucie kontroli nad ilością wypijanego alkoholu. Ustalałem sobie jego ilość i w większości przypadków byłem w stanie utrzymać zaplanowaną jego dawkę. Inaczej było w towarzystwie.
W jaki sposób stałeś się przykry w kontaktach?
Pamiętam jedną z ostatnich moich akcji, kiedy pracując jeszcze w firmie IT musiałem pojechać na szkolenie do Poznania. Była to końcówka 2012 r. Kierownik naszego oddziału była bardzo niezadowolona, że przyjechałem na szkolenie dzień później. Byłem na nią zły, i ogólnie zestresowany. Sytuacją w domu, jak również w pracy. Po dniu szkolenia było spotkanie towarzyskie na którym piliśmy alkohol.
Kiedy się upijałem, stawałem się gadatliwy, dowcipny, bardzo towarzyski. Jednak mój sposób brylowania towarzystwa był dla innych męczący. Niby się śmiali z tego co mówiłem czy robiłem, ale w ich oczach widziałem politowanie i brak szacunku. Zwłaszcza na drugi dzień. Tamtego dnia również tak było, zwłaszcza, że urwał mi się film i obudziłem się w nie swoim pokoju na dywaniku na podłodze. Czułem się bardzo głupio i było mi wstyd, zwłaszcza, że od rana mieliśmy kolejne szkolenia w centrali.
Czy członkowie Twojej rodziny i przyjaciele przejawiają troskę wobec Twojego picia?
Najbliższa rodzina była świadoma mojego uzależnienia. Dzieci często prosiły mnie żebym się nie upijał i zwracały mi uwagę na to, że śmierdzi ode mnie alkoholem. Żona kilka razy zwracała mi uwagę, że mam problem z alkoholem. Raz nawet, jeszcze przed adopcją, wyprowadziła się z tego powodu na kilka dni do przyjaciółki. Po powrocie z pracy zastałem pusty dom i list od niej, który mam do dziś. Wieczór skończył się tak, że poszedłem do pobliskiej stacji benzynowej po czteropak...
Przed innymi członkami rodziny udawało mi się problem kamuflować. Moja mama do dziś robi sobie wyrzuty, że nie zauważyła problemu wcześniej, mimo że wcale przed nią nie ukrywałem faktu, że piję. Często przy niej piłem. Często przy okazjach odwiedzin piliśmy razem.
Czy picie zaszkodziło Twojej reputacji?
Uważam, że picie zaszkodziło mojej reputacji. W 2010 w poprzedniej przychodni, w której pracowałem miałem szansę na awans. Wydawał mi się na wyciągnięcie ręki. Był to jednak czas kiedy piłem przed pracą - przeważnie wtedy była to setka wiśniówki lub żurawinówki, często żołądkowej gorzkiej. Przegryzałem to gumą miętową, paliłem kilka papierosów, a w biurze zaczynałem dzień od kawy.
Współpracownicy jednak wiedzieli, że piję. Przekonałem się o tym kiedy jedna starsza pani Doktor powiedziała mi, że mówi się, że czuć ode mnie alkoholem. Od tamtej rozmowy przestałem pić przed pracą. Czekałem, aż wszyscy wyjdą z biura i dopiero wtedy piłem lub po zakończeniu pracy w drodze do domu.
Teraz jestem tego pewien, że wiedzieli o tym również właściciele przychodni - i między innymi dlatego podjęli taką, a nie inną decyzję.
Czy w związku z piciem kontaktujesz się z takimi ludźmi, z którymi nie przebywałbyś w innych okolicznościach?
Na obecną chwilę, kiedy utrzymuję abstynencję i czuję jak z każdym tygodniem trzeźwieję, unikam sytuacji w których pije się alkohol i unikam pijących znajomych. Podczas ostatniej fazy choroby, przed podjęciem terapii, w sumie też już się z nikim nie spotykałem, bo jak już wspomniałem nie potrzebowałem towarzystwa do picia i wolałem pić sam.
Pamiętam jednak, że na początku mojego uzależnienia po maturze pracowałem przez jakiś czas jako pomocnik w barze. Bar znajdował się na kompletnym odludziu przy drodze - inwestycja dopiero się rozwijała. Przy barze stał też stary dom, który również należał do właściciela baru. Mogłem mieszkać na piętrze, natomiast na parterze mieszkali ojciec z synem, którzy byli alkoholikami i byli też bezdomni. Zdarzało się, że piłem z nimi piwo, choć już wtedy piwo najbardziej smakowało mi pite w samotności przy okazji palenia papierosa.
Co mogli odczuwać, myśleć Twoi bliscy w każdym z opisanych przez Ciebie przykładów. Jak te sytuacje wyglądały ich oczami, jaki mieli obraz Twojej osoby i co mogli czuć w stosunku do Ciebie w tych sytuacjach.
Moim bliskim było przykro, a dzieci czuły również lęk i obawę, zwłaszcza, że to właśnie z powodu problemów alkoholowych ich biologicznych rodziców zostali im odebrani. Bardzo mnie boli i jest mi strasznie źle kiedy uświadamiam sobie, że przez alkohol skrzywdziłem moją rodzinę, doprowadzając między innymi do rozwodu.
Bardzo mnie boli i jest mi strasznie źle kiedy uświadamiam sobie, że przez alkohol skrzywdziłem wiele osób. Nałóg spotęgował i wzmocnił moje niedojrzałe postawy wobec innych. Teraz zdaję sobie z tego sprawę i myślę tutaj przede wszystkim o relacjach z kobietami. Jeszcze nie tak dawno i to już po dłuższym czasie abstynencji i terapii, żyłem tak jakby nie obowiązywały mnie przykazania dotyczące czystości. W relacjach z kobietami szukałem emocji i uczuć, których prawdopodobnie w życiu rodzinnym zabrakło mi. Żadna Partnerka nie zastąpi jednak Matki i nie da tych emocji i uczuć, które od Matki powinno się otrzymać. Co powodowało, że po jakimś czasie w związku już się nudziłem, Wypominała mi to moja była żona i na to samo zwróciła uwagę terapeutka podczas terapii. Bardzo mnie to niepokoi, bo pytam się siebie samego czy w ogóle będę jeszcze w stanie zbudować trwały związek.
Inna postawa, która przez alkohol została sprowadzona do patologii to szukanie uznania i pochwał w oczach innych, a przede wszystkim przełożonych, szefów czy po prostu osób starszych, albo o wyższej pozycji społecznej. Dla tego uznania potrafiłem zrobić wszystko, nie bacząc na koszty mojego własnego zdrowia fizycznego, czy psychicznego. Czy na koszty jakie ponosili moi bliscy. Niby byłem obecny, a tak naprawdę NIE.
Na koniec mogę stwierdzić, że najpoważniejszym skutkiem jaki alkohol wywarł na moich kontaktach z innymi to samotność, puste mieszkanie, wyrywane chwile z dziećmi i definitywny, potwierdzony przez rozwód rozpad małżeństwa.
Trzeźwienie to proces, a trzeźwienie w relacjach z innymi osobami to proces trudny i skomplikowany. Podjąłem trud budowania relacji inaczej jak do tej pory, inaczej jak jeszcze 9 miesięcy temu i przyznaję, że jest to dla mnie wysiłek. Czasami przychodzą momenty kiedy pytam się sam siebie, po co mi to, czy nie lepiej było tak jak było? Czy nie prościej byłoby budować związki tak jak wcześniej, a że komuś później jest przykro, albo musimy ponieść nieprzyjemne konsekwencję - to ryzyko każdej dorosłej osoby, niekoniecznie dojrzałej.
Nie poddaję się tym myślom, ani tym zwątpieniom, bo widzę w nich schematy i mechanizmy pijanego myślenia. Już nie rzucam głupimi uwagami, dwuznacznymi na prawo i lewo, już nie gonię za ulotnym uczuciem, staram się być szczerym aż do bólu i wiem, że czasem ta szczerość faktycznie sprawia ból, ale lepiej niech ból sprawi szczerość niż później rozstanie po latach czy miesiącach. I to co najważniejsze w tym wszystkim ten nowy sposób, trzeźwy sposób, sprawia mi mimo cierpienia i wielu wątpliwości dużo radości. I daje nadzieję, że z osobą z którą w ten sposób zbuduję związek będziemy szczęśliwi aż do końca naszych dni. Bo już dość nieszanowania innych i siebie, już dość traktowania innych jak przedmioty i pozwalanie na to żeby inni tak samo traktowali mnie.
Z szacunkiem i radością zaczynam oglądać swoje oblicze w lustrze, a nie tak jak kilka lat temu jeszcze, z pogardą i obrzydzeniem.
A że ten sposób budowania relacji nie jest tak szybki jak poprzednie, to tylko tym lepiej, podjęte decyzje będą dojrzalsze i nie tylko pod wpływem przelotnych emocji.
Kiedy się upijałem, stawałem się gadatliwy, dowcipny, bardzo towarzyski. Jednak mój sposób brylowania towarzystwa był dla innych męczący. Niby się śmiali z tego co mówiłem czy robiłem, ale w ich oczach widziałem politowanie i brak szacunku. Zwłaszcza na drugi dzień. Tamtego dnia również tak było, zwłaszcza, że urwał mi się film i obudziłem się w nie swoim pokoju na dywaniku na podłodze. Czułem się bardzo głupio i było mi wstyd, zwłaszcza, że od rana mieliśmy kolejne szkolenia w centrali.
Czy członkowie Twojej rodziny i przyjaciele przejawiają troskę wobec Twojego picia?
Najbliższa rodzina była świadoma mojego uzależnienia. Dzieci często prosiły mnie żebym się nie upijał i zwracały mi uwagę na to, że śmierdzi ode mnie alkoholem. Żona kilka razy zwracała mi uwagę, że mam problem z alkoholem. Raz nawet, jeszcze przed adopcją, wyprowadziła się z tego powodu na kilka dni do przyjaciółki. Po powrocie z pracy zastałem pusty dom i list od niej, który mam do dziś. Wieczór skończył się tak, że poszedłem do pobliskiej stacji benzynowej po czteropak...
Przed innymi członkami rodziny udawało mi się problem kamuflować. Moja mama do dziś robi sobie wyrzuty, że nie zauważyła problemu wcześniej, mimo że wcale przed nią nie ukrywałem faktu, że piję. Często przy niej piłem. Często przy okazjach odwiedzin piliśmy razem.
Czy picie zaszkodziło Twojej reputacji?
Uważam, że picie zaszkodziło mojej reputacji. W 2010 w poprzedniej przychodni, w której pracowałem miałem szansę na awans. Wydawał mi się na wyciągnięcie ręki. Był to jednak czas kiedy piłem przed pracą - przeważnie wtedy była to setka wiśniówki lub żurawinówki, często żołądkowej gorzkiej. Przegryzałem to gumą miętową, paliłem kilka papierosów, a w biurze zaczynałem dzień od kawy.
Współpracownicy jednak wiedzieli, że piję. Przekonałem się o tym kiedy jedna starsza pani Doktor powiedziała mi, że mówi się, że czuć ode mnie alkoholem. Od tamtej rozmowy przestałem pić przed pracą. Czekałem, aż wszyscy wyjdą z biura i dopiero wtedy piłem lub po zakończeniu pracy w drodze do domu.
Teraz jestem tego pewien, że wiedzieli o tym również właściciele przychodni - i między innymi dlatego podjęli taką, a nie inną decyzję.
Czy w związku z piciem kontaktujesz się z takimi ludźmi, z którymi nie przebywałbyś w innych okolicznościach?
Na obecną chwilę, kiedy utrzymuję abstynencję i czuję jak z każdym tygodniem trzeźwieję, unikam sytuacji w których pije się alkohol i unikam pijących znajomych. Podczas ostatniej fazy choroby, przed podjęciem terapii, w sumie też już się z nikim nie spotykałem, bo jak już wspomniałem nie potrzebowałem towarzystwa do picia i wolałem pić sam.
Pamiętam jednak, że na początku mojego uzależnienia po maturze pracowałem przez jakiś czas jako pomocnik w barze. Bar znajdował się na kompletnym odludziu przy drodze - inwestycja dopiero się rozwijała. Przy barze stał też stary dom, który również należał do właściciela baru. Mogłem mieszkać na piętrze, natomiast na parterze mieszkali ojciec z synem, którzy byli alkoholikami i byli też bezdomni. Zdarzało się, że piłem z nimi piwo, choć już wtedy piwo najbardziej smakowało mi pite w samotności przy okazji palenia papierosa.
Co mogli odczuwać, myśleć Twoi bliscy w każdym z opisanych przez Ciebie przykładów. Jak te sytuacje wyglądały ich oczami, jaki mieli obraz Twojej osoby i co mogli czuć w stosunku do Ciebie w tych sytuacjach.
Moim bliskim było przykro, a dzieci czuły również lęk i obawę, zwłaszcza, że to właśnie z powodu problemów alkoholowych ich biologicznych rodziców zostali im odebrani. Bardzo mnie boli i jest mi strasznie źle kiedy uświadamiam sobie, że przez alkohol skrzywdziłem moją rodzinę, doprowadzając między innymi do rozwodu.
Bardzo mnie boli i jest mi strasznie źle kiedy uświadamiam sobie, że przez alkohol skrzywdziłem wiele osób. Nałóg spotęgował i wzmocnił moje niedojrzałe postawy wobec innych. Teraz zdaję sobie z tego sprawę i myślę tutaj przede wszystkim o relacjach z kobietami. Jeszcze nie tak dawno i to już po dłuższym czasie abstynencji i terapii, żyłem tak jakby nie obowiązywały mnie przykazania dotyczące czystości. W relacjach z kobietami szukałem emocji i uczuć, których prawdopodobnie w życiu rodzinnym zabrakło mi. Żadna Partnerka nie zastąpi jednak Matki i nie da tych emocji i uczuć, które od Matki powinno się otrzymać. Co powodowało, że po jakimś czasie w związku już się nudziłem, Wypominała mi to moja była żona i na to samo zwróciła uwagę terapeutka podczas terapii. Bardzo mnie to niepokoi, bo pytam się siebie samego czy w ogóle będę jeszcze w stanie zbudować trwały związek.
Inna postawa, która przez alkohol została sprowadzona do patologii to szukanie uznania i pochwał w oczach innych, a przede wszystkim przełożonych, szefów czy po prostu osób starszych, albo o wyższej pozycji społecznej. Dla tego uznania potrafiłem zrobić wszystko, nie bacząc na koszty mojego własnego zdrowia fizycznego, czy psychicznego. Czy na koszty jakie ponosili moi bliscy. Niby byłem obecny, a tak naprawdę NIE.
Na koniec mogę stwierdzić, że najpoważniejszym skutkiem jaki alkohol wywarł na moich kontaktach z innymi to samotność, puste mieszkanie, wyrywane chwile z dziećmi i definitywny, potwierdzony przez rozwód rozpad małżeństwa.
Trzeźwienie to proces, a trzeźwienie w relacjach z innymi osobami to proces trudny i skomplikowany. Podjąłem trud budowania relacji inaczej jak do tej pory, inaczej jak jeszcze 9 miesięcy temu i przyznaję, że jest to dla mnie wysiłek. Czasami przychodzą momenty kiedy pytam się sam siebie, po co mi to, czy nie lepiej było tak jak było? Czy nie prościej byłoby budować związki tak jak wcześniej, a że komuś później jest przykro, albo musimy ponieść nieprzyjemne konsekwencję - to ryzyko każdej dorosłej osoby, niekoniecznie dojrzałej.
Nie poddaję się tym myślom, ani tym zwątpieniom, bo widzę w nich schematy i mechanizmy pijanego myślenia. Już nie rzucam głupimi uwagami, dwuznacznymi na prawo i lewo, już nie gonię za ulotnym uczuciem, staram się być szczerym aż do bólu i wiem, że czasem ta szczerość faktycznie sprawia ból, ale lepiej niech ból sprawi szczerość niż później rozstanie po latach czy miesiącach. I to co najważniejsze w tym wszystkim ten nowy sposób, trzeźwy sposób, sprawia mi mimo cierpienia i wielu wątpliwości dużo radości. I daje nadzieję, że z osobą z którą w ten sposób zbuduję związek będziemy szczęśliwi aż do końca naszych dni. Bo już dość nieszanowania innych i siebie, już dość traktowania innych jak przedmioty i pozwalanie na to żeby inni tak samo traktowali mnie.
Z szacunkiem i radością zaczynam oglądać swoje oblicze w lustrze, a nie tak jak kilka lat temu jeszcze, z pogardą i obrzydzeniem.
A że ten sposób budowania relacji nie jest tak szybki jak poprzednie, to tylko tym lepiej, podjęte decyzje będą dojrzalsze i nie tylko pod wpływem przelotnych emocji.